Stories of teen
piątek, 23 listopada 2012
Hey hey hey ;*
Więc tak ... nie będę owijać w bawełnę. Tego bloga nie będziemy już prowadzić ;/ Ale jedna z Nas /Magda/ prowadzi blog o 1D - opowiadania z ich udziałem. Jeśli chcecie możecie go czytać. Pozdrawiam ;**
sobota, 25 sierpnia 2012
No, Heej ;)
Cześć wszystkim :) Jest nie co mały problem, dla nas , nie wiem , czy dla Was też...
Mianowicie chodzi o to, że przez jakiś czas nie będzie nowych rozdziałów na blogu , ponieważ jedna z nas ( Ja- Magda ) ma problemy rodzinne i nie może "wchodzić" na komputer. Przepraszamy, ale postaramy się jak najszybciej dać zaległe opowiadania ( 3 rozdziały ). Serdeczne pozdrowienia :]
Ps. Przypominamy. iż w roku szkolnym będziemy dodawać rozdziały, lecz co 4 dni ;>
Mianowicie chodzi o to, że przez jakiś czas nie będzie nowych rozdziałów na blogu , ponieważ jedna z nas ( Ja- Magda ) ma problemy rodzinne i nie może "wchodzić" na komputer. Przepraszamy, ale postaramy się jak najszybciej dać zaległe opowiadania ( 3 rozdziały ). Serdeczne pozdrowienia :]
Ps. Przypominamy. iż w roku szkolnym będziemy dodawać rozdziały, lecz co 4 dni ;>
niedziela, 19 sierpnia 2012
...
Mam wrażenie, że ten blog czytają przede wszystkim dziewczyny, więc poruszę temat dziewczęcy :) W co ubieracie się na początek roku szkolnego :> ? Chce się Wam iść do szkoły ?
wtorek, 14 sierpnia 2012
Rozdział 2
Wreszcie rozdział 2 :) :
"Z życia Marleny"
"Z życia Marleny"
Rozdział II
Marlena z Wiktorią zaczęły rozmawiać na
temat, na który prawie każda dziewczyna rozmawia : o chłopakach. Wiki zaczęła:
-Wiesz podoba mi się taki jeden
chłopak...
-Jaki, powiedz jaki...-przerwała
zaciekawiona piętnastolatka.
-Ma na imię ... ma na imię Damian.
-Oh, to fantastycznie, że się w kimś
zakochałaś :)
-Taak...-odpowiedziała smutnym głosem
-Dlaczego straciłaś humor ?
-Bo wiesz...on ma już dziewczynę. Widziałam
jak się z nią całuje...
-Kogo?
-Tą wiesz... Paulinę z klasy 3d.Ona
myśli, że jest najpiękniejsza na świecie i że ją każdy lubi, a jej
"przyjaciółki" obgadują ja na okrągło. Słyszałam...
-...
-On mnie nawet nie zna i za pewne nigdy
nie pozna.
-Będzie dobrze, zobaczysz.
-Może masz rację :) Teraz Twoja kolej.
-Okeej...Więc tak...Ma na imię
Marek..taki śliczny niebieskooki blondyn...
-Uuu...Czuję, że będziemy mieć nową parę
w szkole :D
-Nie, no coś Ty...co prawda, nie ma
dziewczyny, ale...
-Ale co ...?
-Ja , to taka niezdarna dziewczyna,
której nikt nie zauważy...
-Wcale nie, jesteś bardzo ładna i ...w
takiej czekoladowookiej brunetce na pewno się ktoś zakocha. Może to nie będzie
Marek, ale na pewno jakiś extra chłopak, który Ci się spodoba. Choć może to być
nawet Marek.
-Ahh...abyś miała rację ;]
-Po długiej rozmowie nastolatki poszły na
podwórko, aby pojeżdzić na deskorolkach .
Niestety podczas przejażdżki Marlena
zaliczyła wpadkę. Wywaliła się. Miała dość głęboko rozciętą skórę w okolicach
dłoni. Nie mogła powstrzymać bólu. Krew spływała na chodnik. W pewnym momencie
, nie wiadomo skąd , pojawił się na miejscu zdarzenia , chłopak. Pomógł wstać
dziewczynie. Zapytał :
-Nic Ci nie jest ? Jestem Marek.
Marlena wytrzeszczyła oczy, gdyż była
bardzo zaskoczona widokiem jakiegokolwiek chłopaka.
-Nie, nic mi nie jest...Yyy...Miło mi. Ja
mam na imię Marlena.
-Widzę, że bardzo krwawisz... Pojadę z
Tobą do szpitala. Jest nie daleko. Tylko 4 przystanki stąd.
-Nie, nie trzeba. Naprawdę.
-Zawież ją. - Wtrąciła się Wiktoria
patrząc na Marlenę z myślą : "Nie ma za co :)"
Marek podniósł Marlenę biorąc ją za rękę,
a przyjaciółka wzięła jej deskorolkę. Wszyscy razem poszli na przystanek. Po
ok. 5 - minutach zjawił się autobus. Kiedy byli już w pokoju doktora, doktor
opatrzył jej ranę i zabandażował ją. Po wszystkim wrócili znów na osiedle. Gdy
byli już pod domem Wiki, dziewczyna się z nimi pożegnała, oddała deskorolkę i
weszła do domu. Nastolatkowie poszli dalej. Marlena odezwała się do Marka:
- Dziękuję Ci
-Nie, to ja dziękuję.
-Za co ?
- Za to, że mogłem poznać taką uroczą
dziewczynę jak Ty... Przepraszam, poniosło mnie ...
-Nie ma sprawy - powiedziała uśmiechając się
-A i czy mógłbym prosić Cię o numer
telefonu ?
-Yyy...jasne.
Brunetka podała numer chłopakowi.
Szli dalej, a Marek ciągną rozmowę:
-Nigdy nie widziałem, aby dziewczyny
jeżdziły na deskorolce.
-Wiem, ale ja i Wika to
takie...skateciary...nie lalunie... wiesz, wolę trampki niż szpilki ...
-Rozumiem, jesteście oryginalne ;)
-hhahahahaha, można tak powiedzieć...
-Przyjażnicie się?
-Kto? Ja i Wiki ?
-Tak
-Tak, przyjażnimy się od pierwszej klasy
podstawówki:) A Ty masz przyjaciela od "małego"?
-Jasne,ma na imię Damian.
-Fajnie mieć takiego przyjaciela, bo w
końcu możesz na niego liczyć i na nim polegać ...
-Prawda, prawda... - powiedział
zatrzymując się. Marlena również automatycznie się zatrzymała.
Popatrzył jej w oczy i powiedział:
-Jesteś taka...taka tajemnicza...
Marlena przygryzając wargę i jednocześnie
uśmiechając się opuściła głowę i patrzyła na swoje trampki.
-Czemu tak uważasz?
-Bo...nie wiem..., masz takie oczy,
jakbyś... nie wiem...jakbyś miała ukryte hobby czy coś.
Dziewczyna była zakłopotana. Było to
widać po oczach. Bała się, że ktoś się dowie o jej ukrytej pasji.Wie tylko
Wiki, jej rodzice i jej kuzynka Bella.
-Co Cię nie pokoii?
-Nic, muszę już iść. Dziewczyna stanęła
na deskę i podjechała trochę i weszła do domu. Marek, śledząc ją wzrokiem, był
zdziwiony jej zachowaniem. Sam poszedł do domu i obmyślał o co jej chodziło. Myślał
ciągle o niej i o jej ukrytej pasji.
Kiedy Marlena weszła do domu , od razu
pobiegła na górę, do pokoju. Popatrzyła na ekran komórki. Ujrzała godzinę 14.34
Pomyślała : " Jeszcze godzina, a
będę wyjeżdżać z tatą na lotnisko..."
Włączyła muzykę : popatrzyła w lusterka
i... zaczęła tańczyć. Czuła się jak w siódmym niebie. Jej nogi zachowywały się
jakby były własnością najlepszej tancerki na świecie. Ona cała wydawała się
wogle inną dziewczyną. Kiedy piosenka Justina się skończyła , nastolatka
podeszła do okna i otworzyła balkon, gdyż było jej bardzo gorąco. Wzięła swoje
duże słuchawki , podłączyła je do komórki i zaczęła słuchać muzyki.Jej głowa i
noga machała się w rytmie muzyki. Tymczasem Marek wrócił do domu, położył się na łóżku i o niej
obmyślał. Postanowił wyjść na spacer. Szedł drogą, którą szedł razem z Marleną.
W tym samym czasie brązowooka znów zaczęła tańczyć, lecz tym razem w
wolniejszym rytmie, a dokładnie przy piosence .Okazało się, że sprawdza się nie
tylko w hip-hop’ie, ale i w jazzie. Podczas tańca, Marek szedł dalej. Nagle
usłyszał smutną piosenkę. Był tym zaciekawiony. Doszedł już z czasem skąd te
głosy dochodzą. Dochodziły one z jej pokoju. Marek patrząc w balkon, a
właściwie na tańczącą dziewczynę. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. Ona taczy !
I to nie byle jak... Ona tańczy fantastycznie ! Chłopak uśmiechnął się samo do
siebie i pobiegł do domu. Od razu wpadł do pokoju i wziął z biurka telefon
komórkowy. Napisał do dziewczyny sms'a. Marlena znów popatrzyła na zegarek,
godzina 15,22. "Muszę już zacząć się szykować." - pomyślała. Otworzyła
szafę i wyciągnęła niezapinaną bluzę z kapturem kolory morskiego z napisem
:"Skate". Założyła również niebieskie trampki. Brunetka usłyszała
dżwięk sms'a. Przeczytała go:
-Hej Marlenka, to ja Marek. Ciągle myślę
o Tobie. Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć co jest Twoją skrytą pasją ?
Pierwsza myśl dziewczyny po przeczytaniu
wiadomości : „ Marlenka? Myślę o Tobie?”
-Hej, po prostu się tego wstydzę… -
odpisała z uśmiechem.
- Rozumiem, ale dla mnie możesz zaufać.
Nikomu nie powiem. Obiecuję.
- No dobra… Moja pasją jest taniec.
- To bardzo fajnie J
-Naprawdę tak myślisz?
-Tak, myślę, że naprawdę masz talent. J
-Miło mi, muszę kończyć. Do usłyszenia J
Wtedy do drzwi zapukał jej tata-Igor.
-Proszę.- powiedziała nastolatka
Tata wszedł do pokoju z dwoma koszulami
na wieszakach.
- Zielona, czy niebieska ?
-Niebieska – odpowiedziała z uśmiechem
-Też tak myślę. Za 10 minut zejdż na dół,
jak wiesz, jedziemy na lotnisko.
-Nie ma sprawy.
Igor zamknął drzwi, a dziewczyna wstała i
popatrzyła w lusterko. Pomyślała : „ A może jednak nie jestem ofermą…” Zeszła
na dół i podeszła do mamy.
-Posprzątałaś i przyszykowałaś pokój dla
Belli i Mike’a ?- zapytała mama
-Tak, jasne. Jest w sam raz dla niej J
-Możecie wchodzić do samochodu. –
Powiedział tata z góry.
Marlena poszła do samochodu jako
pierwsza, uchyliła okno w samochodzie. Tata razem z mamą o czymś rozmawiali,
ale nie wiadomo o czym. Dziewczyna słyszała tylko : …ale kiedy?...ja mam wolne
we czwartek… w takim razie we czwartek… Nie wiedziała tylko o co chodzi.
Rodzice wyszli z domu i wsiedli do pojazdu. Wyruszyli. W trakcie jazdy samochód
prowadził mężczyzna. Oczywiście radio również było włączone. W pewnym momencie dziewczyna
usłyszała w radiu : „Uwaga, uwaga ! 20 lutego w Warszawie odbędzie się casting.
Casting do nowego programu telewizyjnego o nazwie : „Dance is life !”
Wszystkich utalentowanych tanecznie zapraszamy do stolicy o godzinie 14.00 w
Pałacu Kultury. Możesz przyjść jako solista, jak i w grupie. Zapraszamy !”
Nastolatka od razu odblokowała swoją komórkę i napisała to wszystko w notatce.
Kiedy byli już na miejscu, zaparkowali w idealnym miejscu. Kiedy Marlena
wychodziła z samochodu, zobaczyła jak jej kuzynka się wywróciła na pewnego
chłopaka. Roześmiała się. Igor podbiegł do samolotu, do Belli. Wziął jej bagaże,
a ona sama przyszła do nas, jednak Marlena podbiegła jeszcze do niej i ją
przytuliła.
-Hej- przywitała się Marlenka.
-Hej… miażdżysz mi płuca – odpowiedziała,
jakby nie miała już powietrza w płucach.
- Sorry, dobrze , że już jesteś. A gdzie
jest Oliverek?
- -Aha, No tak. O to chodzi, że on na
lotnisku zmienił zdanie, postanowił, że nie chce lecieć samolotem, bo się boi.
-Aha, szkoda, że go nie poznam „na żywo”.
No cóż bywa.
Dziewczyny poszły dalej do Melody.
- No i wszystkiego najlepszego !!! –
powiedziała Bella. – Oto i mój prezent…
- Jejuś …. Jaka słodka … - Marlena
przykucnęła nad pieskiem
- Hej słonko – przywitała się ciocia z
Bellą.
- Hej ciociu
- Mamo …. – zaczęła mówić jubilatka i
spojrzała na pieska.
- Tak wiem. – przerwała jej. – ciocia
Annie już dzwoniła do mnie i o wszystkim z tatą wiedzieliśmy. – uśmiechnęła
się.
- I nic mi nie powiedzieliście? – spytała
zapatrzona w nowym przyjacielu.
- No, bo to nie byłaby niespodzianka. –
wtrąciła się kuzynka
-A gdzie jest Oliverek ? – zapytała
zaciekawiona mama
- Bał się przylecieć – powiedziały obie
jednocześnie, po czym się uśmiechnęły do siebie J
Bella , co jakiś czas się oglądała, nie
wiadomo za kim. Nawet przed wejściem do samochodu pomachała do kolesia , na którego
przez przypadek, upadła przy wyjściu z samolotu. Widać było, że była zmęczona
po podróży. Ciągle ziewała.
-Mamo , zgłośnisz radio ? – odezwała się
wreszcie Marlena po milczeniu innych. Popatrzyła na kuzynkę i pomyślała : „ Ona
naprawdę tęskni za przyjaciółmi ze szkoły i z osiedla”. Młodsza kuzynka postanowiła
się do niej odezwać :
- Co to był za chłopak ?
- Co? – odpowiedziała zmęczona
-- No …co to był za chłopak ,który pomógł
ci wstać na schodach i do którego pomachałaś ?
- Ach … to Louis.
-Louis… - powtórzyła młodsza
Na koniec piosenki, która leciała w
radiu, Marlenka zapytała :
-Masz chłopaka?
-Nie, nie mam.
-Sądziłam , że taka dziewczyna ja Ty ma
chłopaka… - pytająca nie dokończyła, dotarło do niej, że te zdanie nie było
potrzebne. – Przepraszam, że Cię… obraziłam.
- Nic się nie stało. Po prostu nie
rozmawiajmy o tym … Okey ?
-Okey – uśmiechając się odpowiedziała –
wiesz… zauważyłam, że Mike jest jakoś
szczególnie do ciebie przywiązany. Wtedy Marlena popatrzyła na szczeniaka.
- Tak … jest moim najlepszym przyjacielem
i … jesteśmy nierozłączni. – Odpowiedziała z dumą.
- Jak ci minęła podróż ? – przerwała im
rozmowę Melody
- Była męcząca. Ogólnie to musiałam oddać
pieski do innej części samolotu. Na szczęście mój tato pracuje w tych liniach
lotniczych i mogłam dostać się do nich przez pokład. A tak to pisałam maile z
przyjaciółką. A potem rozmawiałam z takim moim kolegą, którego poznałam w
czasie tej podróży …
- Wujku ? Ile jeszcze będziemy jechać ? –
szesnastolatka zwróciła się do Igora
- Niedługo. Około 40 minut. Widać, że
jesteś bardzo zmęczona. – odpowiedział
Po niedługim czasie kuzynka zasnęła…
- Dobrze że wstałaś … zbliżamy się do
mojego domu. – myśli Belli przerwała Marlena
Tata brunetki zaparkował przed domem.
_______________________________________________________
Wiem, że za bardzo nie chciało się wam tego czytać, ale jak się rozpiszę to nie umiem przestać :)
Prosiłabym o komentarze :]
"Z życia Belli"
Rozdział II
Samolotem leciałam długo. Celem podróży
było miasto Warszawa . Musiałam oddać moich małych
przyjaciół do oddzielnej kabiny dla zwierząt. Na szczęście mój tato pracuje w
tych liniach lotniczych i dowiedziałam się, że moje pieski zostaną mi oddane
jeszcze przed lądowaniem. Siedziałam tak z laptopem na kolanach i pisałam maila
do Marleny. W tym czasie chłopak siedzący obok, o dziwo, zagadał do mnie.
- Hej. – tylko tyle. Tylko tyle
wystarczyło alby odwrócić moją uwagę od maila. Popatrzyłam na niego. – Do kogo
tak piszesz ? – spytał i uśmiechną się.
Zrobiło mi się bardzo miło. Rzadko miałam
szczęście gadać tak z chłopakami. Zazwyczaj u mnie w szkole normalni chłopcy
nie zwracali na mnie uwagi. Normalni czyli tacy jak Mathew lub William, ale oni
byli tylko moimi przyjaciółmi. Inni chłopcy tylko zaczepiali mnie głupimi
gadkami w stylu : „ Co u ciebie maleńka ? ” albo „ Wpadłaś mi w oko mała”. Albo
w mojej starej szkole były same przygłupy albo wszyscy chłopacy byli i są tacy
sami. On jednak wydawał się być sympatyczny.
- Piszę do mojej … przyjaciółki … -
dopiero teraz dotarło do mnie że tan chłopak rozmawiał ze mną po Polsku. Też
się do niego uśmiechnęłam. – Mówisz po polsku ! – palnęłam.
- Tak … a co ? – zdziwił się.
Zrobiło mi się strasznie głupio.
Zachowałam się tak jak bym nigdy nie widziała faceta mówiącego po polsku.
- Tak w ogóle to mam na imię Louis. – już
drugi raz podczas tej rozmowy mnie zaskoczył.
- Louis … to chyba nie zbyt polskie imię.
– znowu palnęłam gafę. Co mi przyszło do głowy …
- No tak … bo moja mama jest amerykanką ,a
tata polakiem. Tak ogólnie to mieszkam w Ameryce. A ty jak masz na imię ? –
spytał
- Bella. – oświadczyłam. Ciekawiło mnie
to, że jeśli mieszka w Ameryce dlaczego leci w ciągu roku szkolnego do Polski,
nie chciałam jednak wnikać w takie szczegóły.
- Z jakiego kraju pochodzisz ? – spytał
tak jak by chodziło o coś bardzo ciekawego.
- Z Ameryki Północnej, tak dokładnie to
ze Seattle. – odpowiedziałam.
- Ja mieszkam nie daleko w Portland.
Wiesz bardzo dobrze rozmawiasz po Polsku jak na amerykankę. – stwierdził.
- Mam w Polsce rodzinę. – wytłumaczyłam
się.
Od naszego poznania się minęło już około
półtora godziny. W tym czasie dużo się o nim dowiedziałam. Na przykład to,że ma
18 lat i że ma brata Max’a który jest w moim wieku.
- Sorry że tak pytam ale masz chłopaka ?
– spytał.
- Nic nie szkodzi. Nie, nie mam …. A ty
masz dziewczynę ?
- Nie …. Też nie mam – odpowiedział
zauważalnie zadowolony.
Do końca naszej podróży cały czas
gadaliśmy, gadaliśmy o przeróżnych rzeczach. Wymieniliśmy się nawet numerami
telefonów.
Naszą rozmowę przerwała stewardessa
oznajmiając, że nasza podróż dobiega końca i zbliżamy się do lądowania.
- Szkoda że nie możemy dłużej pogadać –
powiedział gdy lądowaliśmy. – Jesteś wyjątkową dziewczyną.
W tym czasie Pan James, kolega taty,
przyniósł mi pieski. Dopiero na dole schodów puściłam je wolno. Niestety, byłam
taką niezdarą, że schodząc ześlizgnęłam się po schodkach i poleciałam do tyłu
na Louisa. Na szczęście mnie złapał. Gdy się rozejrzałam zauważyłam ,że Marlena
właśnie na mnie patrzyła i zaczęła się śmiać. Zarumieniłam się. Spojrzałam na
Mike’go. Patrzył na mnie tak jak by chciał spytać „Nic się nie stało?”. Wujek
Igor czekał na mnie na dole.
-Ty idż do reszty a ja pójdę na lotnisko
po twoje bagaże. – powiedział. Rozejrzałam się. Teraz nigdzie ich nie
widziałam. – Stoją tam –powiedział i wskazał palcem na duży granatowy samochód.
Gdy zbliżałam się do cioci i Marleny,
pieski szły dzielnie koło mnie. Nagle ktoś mnie przytulił.
- Hej.- Odezwała się Marlena.
- Hej … miażdżysz mi płuca. – gdyby nie
to, że byłam od niej trochę wyższa zmiażdżyłaby mi też głowę.
- Sorry, dobrze że już jesteś. A gdzie
się podział Oliverek?
-Aha, No tak. O to chodzi, że on na
lotnisku zmienił zdanie, postanowił, że nie chce lecieć samolotem, bo się boi.
-Ahaa, szkoda, że go nie poznam „na
żywo”. No cóż bywa. – powiedziała dziewczyna, po czym szły dalej do Melody.
-
No i wszystkiego najlepszego !!! – powiedziałam. Już wcześniej powiedziałam
Deasy że będzie miała nową właścicielkę, więc od razu do niej podbiegła. – Oto
i mój prezent…
- Jejuś …. Jaka słodka … - powiedziała i
przykucnęła przed pieskiem.
- Hej słonko – ciocia podeszła do nas i
też mnie przytuliła, ale nie tak mocno jak moja siostra.
- Hej ciociu – przywitałam się grzecznie.
- Mamo …. – zaczęła mówić Marlena i
spojrzała na pieska.
- Tak wiem. – przerwała jej. – ciocia Annie
już dzwoniła do mnie i o wszystkim z tatą wiedzieliśmy. – uśmiechnęła się.
- I nic mi nie powiedzieliście? – spytała
zapatrzona w nowym przyjacielu.
- No, bo to nie byłaby niespodzianka. –
wytłumaczyłam jej.
Rozejrzałam się żeby jeszcze ostatni raz
zobaczyć chłopaka poznanego w samolocie. O dziwo właśnie do mnie machał.
Odmachałam mu i wsiadłyśmy do samochodu. Czekałyśmy na wujka niecałe 5 minut.
Gdy w końcu moje bagaże były w środku bagażnika wyjechaliśmy. Strasznie mi się
chciało spać. Podróż samolotem zawsze mnie męczyła.
Marlena, nasze pieski i ja siedzieliśmy z
tyłu, a ciocia i wujek z przodu.
- Mamo. Zgłośnisz radio ? – Marlena
przerwała ciszę trwającą 2 minuty. Nie byłam nigdy gadatliwą osobą, nie
wiedziałam więc jak zacząć rozmowę na jakikolwiek temat, nawet z Marleną.
Patrzyłam przez okno. Właśnie zaczęło
padać. Myślałam o moich znajomych ze Seattle. Czy kiedykolwiek ich jeszcze
zobaczę ? Trudno mi było teraz podać odpowiedź.
- Co to był za chłopak ? – zwróciła się
do mnie.
- Co ? - Musiały miną 3 sekundy żebym
zorientowała się, że chodzi o Louisa. To pewnie dla tego, że byłam taka
zaspana.
- No …co to był za chłopak ,który pomógł
ci wstać na schodach i do którego pomachałaś ?
- Ach … to Louis.
- Louis – powtórzyła. Przez jakiś czas
było słychać tylko muzykę wychodzącą z radia. Nie wiem czy to było zamierzone,
ale gdy tylko piosenka się skończyła spytała: - Masz chłopaka ?
Czy każdy musiał o to pytać ? Najpierw
miły chłopak którego poznałam w samolocie, a teraz moja własna siostra.
- Nie, nie mam – odpowiedziałam szorstko.
Nigdy nie byłam taka niemiła ,ale teraz naprawdę się wkurzyłam. Bolało mnie to,
że każdy o to pytał. Nie był to mój ulubiony temat rozmów.
- Sądziłam że taka dziewczyna jak Ty, ma
chłopaka… – nie dokończyła ,bo zauważyła moją twarz na której malował się ból.
Tak, czułam silny ból w sercu. Nie fizyczny tylko psychiczny. To nie była moja
wina, że żaden normalny chłopak się mną nie interesował.
- Przepraszam, że Cię … obraziłam. –
powiedziała. Po tonie jej głosu rozpoznałam, że naprawdę jest jej przykro.
- Nic się nie stało. Po prostu nie
rozmawiajmy o tym … Okey ? – poprosiłam ją
- Okey … - powiedziała i uśmiechnęła się.
– wiesz … zauważyłam, że Mike jest jakoś szczególnie do ciebie przywiązany –
powiedziała i popatrzyła na śpiącego na moich kolanach szczeniaka.
- Tak … jest moim najlepszym przyjacielem
i … jesteśmy nierozłączni. – powiedziałam i go pogłaskałam.
Naprawdę uważałam go za małego
najlepszego przyjaciela. On chyba mnie też, bo nigdy ode mnie nie uciekał,
nawet na spacerach trzymał się mnie i …
- Jak ci minęła podróż ? – moje
przemyślenia przerwała ciocia Melody.
- Była męcząca. Ogólnie to musiałam oddać
pieski do innej części samolotu. Na szczęście mój tato pracuje w tych liniach
lotniczych i mogłam dostać się do nich przez pokład. A tak to pisałam maile z
przyjaciółką. A potem rozmawiałam z takim moim kolegą, którego poznałam w
czasie tej podróży …
Gdy skończyłam opowiadać spojrzałam na
zegar. Była 18:30 czasu polskiego. W Seattle byłaby 12:30am. Strasznie chciało
mi się spać.
- Wujku ? Ile jeszcze będziemy jechać ? –
spytałam ziewając.
- Niedługo. Około 40 minut. Widać, że
jesteś bardzo zmęczona. – powiedział.
Nagle zrobiło się strasznie ciemno. Szłam
ulicą. Sama nie wiedziałam jaką. Znienacka coś ciemnego mignęło mi przed
oczami. Strasznie się bałam. Idąc tak ciemną ulicą i oglądając się co chwilę na
boki i do tyłu by sprawdzić czy nic się na mnie nie czai, usłyszałam
przeraźliwy krzyk jak z horroru.
Znalazłam się z powrotem w samochodzie.
- Dobrze że wstałaś … zbliżamy się do
mojego domu – powiedziała Marlena.
Okazało się, że zasnęłam. Widziałam jak
przez mgłę, ale dostrzegłam ,że moja siostra trzyma coś srebrnego w ręku.
Wydawało mi się, że są to klucze od domu. Najwidoczniej ciocia musiała je
wręczyć córce gdy spałam. Wyjrzałam przez okno. Jechaliśmy właśnie uliczką
pomiędzy domkami. W pewnym momencie samochód się zatrzymał przy średniej
wielkości domu z czerwonym dachem i wielkim ogrodem.
_____________________________________________________________
Dzięki wielkie za przeczytanie. Prosimy o komentarze ;D
Przepraszamy
Bardzo was przepraszamy za to, że jeszcze nie dodałyśmy 2 rozdziału, ale po prostu ... jest to trochę skomplikowane...Ale obiecujemy , że dzisiaj wieczorem ( ewentualnie jutro ) 2 rozdział pojawi się na blogu.Mamy nadzieję, że będzie więcej czytelników, dlatego prosimy o to, abyście powiedziały o nim dla koleżanek, przyjaciółek i tak dalej. Z góry dziękujemy :)
Na przeprosiny ciasteczka dla Was ;] :
Na przeprosiny ciasteczka dla Was ;] :
czwartek, 9 sierpnia 2012
;]
Hej, piszę tylko po to , aby coś przekazać ;) Jeżeli przeczytałeś/-łaś nasze odpowiadania ( rozdziały ) daj komentarz.Chcemy wiedzieć, czy warto jeszcze prowadzić tego bloga. Z góry dziękujemy ;3
Ja i Macia postanowiłyśmy, że będziemy nie tylko pisać opowiadania, ale i pisać coś do was ;)
Na YouTube'ie znalazłam ,już trochę czasu temu, pewien żeński zespół " Cimorelli"
One śpiewają ślicznie, oczywiście naszym zdaniem ;) Sami oceńcie :
Ja i Macia postanowiłyśmy, że będziemy nie tylko pisać opowiadania, ale i pisać coś do was ;)
Na YouTube'ie znalazłam ,już trochę czasu temu, pewien żeński zespół " Cimorelli"
One śpiewają ślicznie, oczywiście naszym zdaniem ;) Sami oceńcie :
środa, 8 sierpnia 2012
Rozdział 1
Główni bohaterzy :
- Marlena Fiołkowicz
- Wiktoria Wertynowicz- przyjaciółka Marleny
- Melody Fiołkowicz - mama Marleny,ciocia Belli i Olivera, siostra Annie
- Igor Fiołkowicz - tata Marleny, wujek Belli i Olivera
- Marek Otrybowicz - kolega Marleny
- Damian Plejski - przyjaciel Marka
- Bella Reaser- kuzynka Marleny,córka Tom'a i Annie
- Annie Reaser- mama Belli i Olivera, ciocia Marleny,siostra Melody
- Tom Reaser- tata Bellii Olivera, wujek Marleny
- Oliver Reaser- brat Belli, syn Tom'a i Annie.kuzyn Marleny
- Mike i Deasy - pieski Belli
- Alex Carke- przyjaciółka Belli
- Mathew Steward - Belli i Alex przyjaciel
- Wiliam Watson - Belli i Aex przyjaciel
- Edward Richardson
PS. Rysunki Belli, Olivera ,Alex , Marleny i Wiktorii będą na blogu już niebawem ! ;]
Rozdział 1 - " Z życia Marleny".
Piątek, ostatni dzień nauki w tygodniu.Godzina 5.04. Marlena popatrzyła na zegarek, a potem wyskoczyła z łóżka.Popatrzyła na kalendarz.Dziś 18 stycznia. Data w czerwonym kółku.Westchnęła. Nie mogła już spać,więc weszła na laptopa.Sprawdziła pocztę.Pusto.Weszła na facebooka.Jedno powiadomienie: Paulina Szechodzka zmieniła status "z wolny" na "zajęty" .Zdziwiła się. Z kim ona chodzi ? Ona co tydzień zmienia chłopaków. Bez sensu. Tyko daję im nadzieję. Z resztą to jej sprawa... tak już mają popularne dziewczyny i plastiki.Wylogowała się.Wpisała stronkę allegro. Przeglądała gitary.Zawsze chciała mieć gitarę.Co prawda umie już grać i nie musi się uczyć,ale od czasu do czasu chce jej się na niej pograć. Westchnęła i wyłączyła laptopa. Otworzyła szafę.Ubrała się w ładną granatową spódniczkę do kolan.Na górę założyła różową bluzkę , na której było napisane: "Good time"Była z krótkim rękawem i włożona w spódniczkę.Ramiona miała przykryte turkusową bejsbolówką z różową literką M. Nogi miała ładne i zgrabne-nie chciała ich zakrywać, ale była zima i sypał śnieg.Musiała założyć rajstopy o kolorze skóry.jej stopy były schowane w turkusowe trampki.Włosy spięła w kok.Nałożyła również bandankę w kolorze różowym.Wychodząc z pokoju ,wzięła swoją sportową torbę i zeszła na dół.
-Możemy już jechać tato.-Powiedziała nastolatka stojąc w korytarzu.
-Dobrze, wychodż już.Możesz wejść do samochodu.Kluczyki wiszą nad szafką.-odpowiedział.
Dziewczyna wyszła i wsiadła do samochodu.Włączyła radio.Leciała piosenka Taylor Swift i B.o.b' a - Both of Us. Po dwóch minutach wszedł tato mówiąc: " Wszystkiego najlepszego córeczko."Córka podziękowała, po czym wyruszyli do szkoły.
Kiedy Marlena była już pod szkołą z daleko zobaczyła jak Wiktoria biegnie w jej stronę.Brunetka zaczekała na nią.Razem weszły do szkoły.Gdy dziewczyny wchodziły do szatni cała ich klasa 3a, zaczęła śpiewać " Sto lat !"Marlena była zaskoczona tym, że pamiętaj o jej urodzinach, choć wiedziała, że to wszystko sprawka rudej Wiki.Po krótkiej chwili jedna z koleżanek-Anka, wyciągnęła zza pleców kolorowy tort urodzinowy, a jeden z kolegów - Daniel, wyciągnął nóż do krojenia tortów. Jubilatka pokroiła tort i każdego poczęstowała, a na koniec zrobili parę śmiesznych fotek.Oczywiście piętnastolatka podziękowała za to wszystko.
Nagle każdy z uczniów usłyszał dzwonek na lekcje.Wszyscy przenieśli się szybko do klas lekcyjnych. Po udanej lekcji matematyki zadzwonił dzwonek na przerwę.Przyjaciółki udały się pod salę historii.Zostawiły torby i udały się do sklepiku szkolnego.Szybkim i odważnym krokiem podszedł do niej chłopak.Zapytał, czy przypadkiem nie zgubiła tego zeszytu, którego trzyma w ręce.Marlena odpowiedziała:
-Oh, tak.Dziękuję,że mi go oddałeś.
-Nie ma sprawy.Nazywam się Wiktor, a Ty zapewne Marlena, a Ty Wiktoria.
- Tak , skąd wiesz?
-Yyy... Po prostu słyszałem jak mówicie do siebie po imieniu. - ukrywając coś odpowiedział.
-Aha, rozumiem. Na pewno Cię zapamiętamy, Wiktor.- Po krótkiej odpowiedzi , dziewczyny się uśmiechnęły do niego.
Zadzwonił dzwonek.
-Ok, to może do zobaczenia ! - Krzyknął do nastolatek w biegu.
-Okeej ! - odpowiedziały również krzycząc.
Same poleciały na lekcje. Na lekcji ciągle myślała o tym nieznajomym Wiktorze. Dlaczego on do nas zagadał, no tak , wiem, zeszyt, ale...
-Do odpowiedzi proszę...
"O niee ! Nie nauczyłam się !" - pomyślała dziewczyna.
-...Konstancję Kasowicz. Proszę bardzo, wziąć ćwiczenia i do mnie.
-Uhh...-westchnęła Marlena. - Konstancja jest zawsze przygotowana, więc jej nic nie będzie... - pomyślała.
Po lekcji dwie dziewczyny chodziły po korytarzu.W niespodziewanym momencie przyszedł do nich Wiktor - zapytał :
-Może byśmy gdzieś we trójkę wyszli w ten weekend?
-W sumie to nic mi nie wypada w weekend więc możemy się gdzieś przejść. Co Ty na to Wiktoria? - powiedziała Marlena.
-Ok. Nie ma sprawy.Gdzie, kiedy i o której ? - szybko i zwinnie odpowiedziała rudowłosa.
-Hm... może przejdziemy się do kina w sobotę ...oo...18.00 ? Wiecie, ja nie chcę być nachalny i...
-Nie jesteś nachalny :) -z uśmiechem odpowiedziała Wika.
-Dziękuję, Będziemy musieli się jakoś skontaktować, więc to mój e-mai : Wiktor.Lubelski@interia.pl
-Dzięki, napiszemy do Ciebie.
Prawie cały dzień nauki przeszedł dobrze. Dziewczyna wróciła do domu z przyjaciółką autobusem.Wika zaczęła rozmowę :
-To jak z imprezą urodzinową ?
-Jaką imprezą ?
-No ... Twoja z okazji urodzin.
-Ahaa... Bo wiesz, ja nie za bardzo jestem do tego przekonana.Nie mam ochoty na imprezowanie.
-Ooo...szkoda. Ale trudno, nie długo moje urodziny, ja zrobię imprezkę, abo Piżama Party. Co Ty na to ?
-Jasne, Co u mnie będziemy robić?
-hmm..najpierw musimy odrobić lekcje ;]
-Ok :)
Po krótkiej rozmowie dziewczyny były przed domem.
-Cześć mamo, przyjechałam razem z Wiką. - przywitała mamę córka.
-Witajcie,Chcecie może obiad ? - odpowiedziała
-Ja nie, dziękuję. A Ty Wiktoria chcesz?
-Nie, dziękuję - oznajmiła przyjaciółka.
Dziewczyny poszły na górę, do pokoju Marleny.Najpierw sprawdziła pocztę.Wow ! Dostała e-maila od Belli-kuzynki ze Seatle. Napisała :
Hej Marlenko !
„Wszystkiego Najlepszego Słońce. Dużo zdrówka, spełnienia marzeń i dobrego chłopaka. Dzisiaj mam lot o godzinie 9.00pm mojego czasu.Nie wiem dokładnie o której będę u Ciebie. A tak w ogóle to przylatuję do Ciebie. Będę się uczyć w Twojej szkole. Cieszysz się ?”
Bella
Od razu odpisałam :
Hej Bella !
"Dziękuję za miłe życzenia. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę ! Ty i Oliverek będziecie spać w pokoju gościnnym. Obok mojego pokoju :)Dużo masz bagaży ? Chcę zrobić da Ciebie miejsce :]"
Marlena
Dziewczyna się bardzo cieszyła z przyjazdy kuzynki.Ostatnio kiedy u niej była to nawet jej braciszek nie istniał.Widziała go tyko przez kamerkę internetową - przez Skype'a.
"Ale co ze spotkaniem z Wiktorem ?" - pomyślała.
"Mam to odwołać? Wika niech idzie z nim sama? Mam zostawić Bellę na drugi plan ? Przecież ja muszę posprzątać i urządzić jej pokój...! " - Jej myśli nie dawały jej spokoju.
Porozmawiała o tym z Wiką i Wiktoria postanowiła ,że pójdzie z nim sama do kina. Marlena dała jej laptop, aby Wiki napisała do niego e-maila.
Hej Wiktor !
" Co do tego spotkania w kinie to jest malutki problem. Marlena nie może iść, gdyż jej kuzynka ze Seatle przylatuje. A ona musi urządzić jej pokój i w ogóle. Jak to zrobimy ?"
Wiktoria
Wiktoria nie chciała napisać, że ona sama z nim pójdzie. Wolała się nie narzucać i w ogóle. Po 10 minutach dostała odpowiedż :
Hej Wika !
"Szkoda, ale jeżeli się zgodzisz to możemy iść we dwójkę. Co Ty na to ?"
Wiktor
Odpowiedziała :
Hej Wiktor!
"Jasne, możemy iść razem, O 18.00 w kinie ?"
odpisał:
"Nie, o 18.00 po Ciebie przyjadę :) Do zobaczenia "
Wiktor
Marlena sprawdziła swoja pocztę dostała e-maila od kuzynki:
Hej Marlenko!
"Wiesz, jestem dziewczyną i całkiem dużo tego jest, ale damy sobie radę :) Oliverek nie może się doczekać, aż Cię spotka ;] A,! razem z nami leci jeszcze mój piesek Mike :-) mam nadzieję, że nie będzie robić problemów. Mam słabą baterię w laptopie, więc jest to mój ostatni e-mail.Nie musisz odpisywać;D"
Bella
Dziewczyna nie odpisała. Wyłączyła laptopa i zaczęła rozmawiać z przyjaciółką.
_______________________________________________________________
2 rozdział już za 3 dni. Mam nadzieję, że się wam spodobało.Prosiłabym o komentarze :)
PS. " Z życia Marleny " pisze Magda [ Chachi ] i przepraszam za wszelkie błędy ortograficzne i interpunkcyjne ;D
Rozdział I " Z życia Belli"
Obudziłam się o 5:00am nad ranem mojego czasu. Tak ogólnie to Mike (Majki) i Deasy (Dejzi) swoimi cichymi szczekami mnie zbudziły. Coś, jakiś sen nieskory odejść w niepamięć, próbowało mozolnie przebić się do mojej świadomości. Gdy w końcu wróciłam do rzeczywistości popatrzyłam na kalendarz. Dzisiaj 18 styczeń – urodziny mojej kuzynki.
- Marlena Fiołkowicz
- Wiktoria Wertynowicz- przyjaciółka Marleny
- Melody Fiołkowicz - mama Marleny,ciocia Belli i Olivera, siostra Annie
- Igor Fiołkowicz - tata Marleny, wujek Belli i Olivera
- Marek Otrybowicz - kolega Marleny
- Damian Plejski - przyjaciel Marka
- Bella Reaser- kuzynka Marleny,córka Tom'a i Annie
- Annie Reaser- mama Belli i Olivera, ciocia Marleny,siostra Melody
- Tom Reaser- tata Bellii Olivera, wujek Marleny
- Oliver Reaser- brat Belli, syn Tom'a i Annie.kuzyn Marleny
- Mike i Deasy - pieski Belli
- Alex Carke- przyjaciółka Belli
- Mathew Steward - Belli i Alex przyjaciel
- Wiliam Watson - Belli i Aex przyjaciel
- Edward Richardson
PS. Rysunki Belli, Olivera ,Alex , Marleny i Wiktorii będą na blogu już niebawem ! ;]
Rozdział 1 - " Z życia Marleny".
Piątek, ostatni dzień nauki w tygodniu.Godzina 5.04. Marlena popatrzyła na zegarek, a potem wyskoczyła z łóżka.Popatrzyła na kalendarz.Dziś 18 stycznia. Data w czerwonym kółku.Westchnęła. Nie mogła już spać,więc weszła na laptopa.Sprawdziła pocztę.Pusto.Weszła na facebooka.Jedno powiadomienie: Paulina Szechodzka zmieniła status "z wolny" na "zajęty" .Zdziwiła się. Z kim ona chodzi ? Ona co tydzień zmienia chłopaków. Bez sensu. Tyko daję im nadzieję. Z resztą to jej sprawa... tak już mają popularne dziewczyny i plastiki.Wylogowała się.Wpisała stronkę allegro. Przeglądała gitary.Zawsze chciała mieć gitarę.Co prawda umie już grać i nie musi się uczyć,ale od czasu do czasu chce jej się na niej pograć. Westchnęła i wyłączyła laptopa. Otworzyła szafę.Ubrała się w ładną granatową spódniczkę do kolan.Na górę założyła różową bluzkę , na której było napisane: "Good time"Była z krótkim rękawem i włożona w spódniczkę.Ramiona miała przykryte turkusową bejsbolówką z różową literką M. Nogi miała ładne i zgrabne-nie chciała ich zakrywać, ale była zima i sypał śnieg.Musiała założyć rajstopy o kolorze skóry.jej stopy były schowane w turkusowe trampki.Włosy spięła w kok.Nałożyła również bandankę w kolorze różowym.Wychodząc z pokoju ,wzięła swoją sportową torbę i zeszła na dół.
-Możemy już jechać tato.-Powiedziała nastolatka stojąc w korytarzu.
-Dobrze, wychodż już.Możesz wejść do samochodu.Kluczyki wiszą nad szafką.-odpowiedział.
Dziewczyna wyszła i wsiadła do samochodu.Włączyła radio.Leciała piosenka Taylor Swift i B.o.b' a - Both of Us. Po dwóch minutach wszedł tato mówiąc: " Wszystkiego najlepszego córeczko."Córka podziękowała, po czym wyruszyli do szkoły.
Kiedy Marlena była już pod szkołą z daleko zobaczyła jak Wiktoria biegnie w jej stronę.Brunetka zaczekała na nią.Razem weszły do szkoły.Gdy dziewczyny wchodziły do szatni cała ich klasa 3a, zaczęła śpiewać " Sto lat !"Marlena była zaskoczona tym, że pamiętaj o jej urodzinach, choć wiedziała, że to wszystko sprawka rudej Wiki.Po krótkiej chwili jedna z koleżanek-Anka, wyciągnęła zza pleców kolorowy tort urodzinowy, a jeden z kolegów - Daniel, wyciągnął nóż do krojenia tortów. Jubilatka pokroiła tort i każdego poczęstowała, a na koniec zrobili parę śmiesznych fotek.Oczywiście piętnastolatka podziękowała za to wszystko.
Nagle każdy z uczniów usłyszał dzwonek na lekcje.Wszyscy przenieśli się szybko do klas lekcyjnych. Po udanej lekcji matematyki zadzwonił dzwonek na przerwę.Przyjaciółki udały się pod salę historii.Zostawiły torby i udały się do sklepiku szkolnego.Szybkim i odważnym krokiem podszedł do niej chłopak.Zapytał, czy przypadkiem nie zgubiła tego zeszytu, którego trzyma w ręce.Marlena odpowiedziała:
-Oh, tak.Dziękuję,że mi go oddałeś.
-Nie ma sprawy.Nazywam się Wiktor, a Ty zapewne Marlena, a Ty Wiktoria.
- Tak , skąd wiesz?
-Yyy... Po prostu słyszałem jak mówicie do siebie po imieniu. - ukrywając coś odpowiedział.
-Aha, rozumiem. Na pewno Cię zapamiętamy, Wiktor.- Po krótkiej odpowiedzi , dziewczyny się uśmiechnęły do niego.
Zadzwonił dzwonek.
-Ok, to może do zobaczenia ! - Krzyknął do nastolatek w biegu.
-Okeej ! - odpowiedziały również krzycząc.
Same poleciały na lekcje. Na lekcji ciągle myślała o tym nieznajomym Wiktorze. Dlaczego on do nas zagadał, no tak , wiem, zeszyt, ale...
-Do odpowiedzi proszę...
"O niee ! Nie nauczyłam się !" - pomyślała dziewczyna.
-...Konstancję Kasowicz. Proszę bardzo, wziąć ćwiczenia i do mnie.
-Uhh...-westchnęła Marlena. - Konstancja jest zawsze przygotowana, więc jej nic nie będzie... - pomyślała.
Po lekcji dwie dziewczyny chodziły po korytarzu.W niespodziewanym momencie przyszedł do nich Wiktor - zapytał :
-Może byśmy gdzieś we trójkę wyszli w ten weekend?
-W sumie to nic mi nie wypada w weekend więc możemy się gdzieś przejść. Co Ty na to Wiktoria? - powiedziała Marlena.
-Ok. Nie ma sprawy.Gdzie, kiedy i o której ? - szybko i zwinnie odpowiedziała rudowłosa.
-Hm... może przejdziemy się do kina w sobotę ...oo...18.00 ? Wiecie, ja nie chcę być nachalny i...
-Nie jesteś nachalny :) -z uśmiechem odpowiedziała Wika.
-Dziękuję, Będziemy musieli się jakoś skontaktować, więc to mój e-mai : Wiktor.Lubelski@interia.pl
-Dzięki, napiszemy do Ciebie.
Prawie cały dzień nauki przeszedł dobrze. Dziewczyna wróciła do domu z przyjaciółką autobusem.Wika zaczęła rozmowę :
-To jak z imprezą urodzinową ?
-Jaką imprezą ?
-No ... Twoja z okazji urodzin.
-Ahaa... Bo wiesz, ja nie za bardzo jestem do tego przekonana.Nie mam ochoty na imprezowanie.
-Ooo...szkoda. Ale trudno, nie długo moje urodziny, ja zrobię imprezkę, abo Piżama Party. Co Ty na to ?
-Jasne, Co u mnie będziemy robić?
-hmm..najpierw musimy odrobić lekcje ;]
-Ok :)
Po krótkiej rozmowie dziewczyny były przed domem.
-Cześć mamo, przyjechałam razem z Wiką. - przywitała mamę córka.
-Witajcie,Chcecie może obiad ? - odpowiedziała
-Ja nie, dziękuję. A Ty Wiktoria chcesz?
-Nie, dziękuję - oznajmiła przyjaciółka.
Dziewczyny poszły na górę, do pokoju Marleny.Najpierw sprawdziła pocztę.Wow ! Dostała e-maila od Belli-kuzynki ze Seatle. Napisała :
Hej Marlenko !
„Wszystkiego Najlepszego Słońce. Dużo zdrówka, spełnienia marzeń i dobrego chłopaka. Dzisiaj mam lot o godzinie 9.00pm mojego czasu.Nie wiem dokładnie o której będę u Ciebie. A tak w ogóle to przylatuję do Ciebie. Będę się uczyć w Twojej szkole. Cieszysz się ?”
Bella
Od razu odpisałam :
Hej Bella !
"Dziękuję za miłe życzenia. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę ! Ty i Oliverek będziecie spać w pokoju gościnnym. Obok mojego pokoju :)Dużo masz bagaży ? Chcę zrobić da Ciebie miejsce :]"
Marlena
Dziewczyna się bardzo cieszyła z przyjazdy kuzynki.Ostatnio kiedy u niej była to nawet jej braciszek nie istniał.Widziała go tyko przez kamerkę internetową - przez Skype'a.
"Ale co ze spotkaniem z Wiktorem ?" - pomyślała.
"Mam to odwołać? Wika niech idzie z nim sama? Mam zostawić Bellę na drugi plan ? Przecież ja muszę posprzątać i urządzić jej pokój...! " - Jej myśli nie dawały jej spokoju.
Porozmawiała o tym z Wiką i Wiktoria postanowiła ,że pójdzie z nim sama do kina. Marlena dała jej laptop, aby Wiki napisała do niego e-maila.
Hej Wiktor !
" Co do tego spotkania w kinie to jest malutki problem. Marlena nie może iść, gdyż jej kuzynka ze Seatle przylatuje. A ona musi urządzić jej pokój i w ogóle. Jak to zrobimy ?"
Wiktoria
Wiktoria nie chciała napisać, że ona sama z nim pójdzie. Wolała się nie narzucać i w ogóle. Po 10 minutach dostała odpowiedż :
Hej Wika !
"Szkoda, ale jeżeli się zgodzisz to możemy iść we dwójkę. Co Ty na to ?"
Wiktor
Odpowiedziała :
Hej Wiktor!
"Jasne, możemy iść razem, O 18.00 w kinie ?"
odpisał:
"Nie, o 18.00 po Ciebie przyjadę :) Do zobaczenia "
Wiktor
Marlena sprawdziła swoja pocztę dostała e-maila od kuzynki:
Hej Marlenko!
"Wiesz, jestem dziewczyną i całkiem dużo tego jest, ale damy sobie radę :) Oliverek nie może się doczekać, aż Cię spotka ;] A,! razem z nami leci jeszcze mój piesek Mike :-) mam nadzieję, że nie będzie robić problemów. Mam słabą baterię w laptopie, więc jest to mój ostatni e-mail.Nie musisz odpisywać;D"
Bella
Dziewczyna nie odpisała. Wyłączyła laptopa i zaczęła rozmawiać z przyjaciółką.
_______________________________________________________________
2 rozdział już za 3 dni. Mam nadzieję, że się wam spodobało.Prosiłabym o komentarze :)
PS. " Z życia Marleny " pisze Magda [ Chachi ] i przepraszam za wszelkie błędy ortograficzne i interpunkcyjne ;D
Rozdział I " Z życia Belli"
Obudziłam się o 5:00am nad ranem mojego czasu. Tak ogólnie to Mike (Majki) i Deasy (Dejzi) swoimi cichymi szczekami mnie zbudziły. Coś, jakiś sen nieskory odejść w niepamięć, próbowało mozolnie przebić się do mojej świadomości. Gdy w końcu wróciłam do rzeczywistości popatrzyłam na kalendarz. Dzisiaj 18 styczeń – urodziny mojej kuzynki.
„Muszę złożyć jej życzenia” – pomyślałam.
Spojrzałam jeszcze raz na zegarek. Jeżeli złoże jej życzenia to i tak przeczyta
je po szkole. Włączyłam laptop i napisałam maila:
Hej Marlenko !
„Wszystkiego Najlepszego Słońce. Dużo zdrówka, spełnienia marzeń i
dobrego chłopaka. Dzisiaj mam lot o godzinie 9.00pm mojego czasu. Nie wiem
dokładnie o której będę u Ciebie. A tak w ogóle to przylatuję do Ciebie. Będę
się uczyć w Twojej szkole. Cieszysz się ?”
Bella
Przeczytałam go jeszcze raz i kliknęłam
„wyślij”.
Nagle coś mokrego dotknęło mojej nogi. To
Mike mnie polizał.
- Chcecie wyjść ? – spytałam. Zdziwiło
mnie, że bardzo dobrze dogaduje się ze zwierzętami, które mówią własnym
językiem. Maluchy od razu podbiegły do drzwi mojego pokoju. – Dobrze dobrze ….
Dajcie mi się przebrać – zaśmiałam się.
Gdy wyszłam akurat zaczął padać śnieg.
Nie wzięłam z domu smyczy bo pieski szły przy mojej nodze. Byłam do nich bardzo
przywiązana i one do mnie też. Idąc tak ulicami Seatle pomyślałam że mogłabym
oddać Deasy w ręce mojej kuzynki. Mama powiedziała że i tak muszę ją dla kogoś
oddać, a skoro jutro do niej jadę to ją jej sprezentuje.
Wróciłam do domu o 6:45am. Rodzice i
Oliverek jeszcze spali. Zasiadłam więc z powrotem do laptopa. Napisałam maila
do mojej przyjaciółki Alex.
Hey Alex. How are you? Remember how you've
mentioned about this party farewell for me? Maybe instead we go somewhere
together, because I will miss me the most. Write back as soon as possible.
/
Hej Alex. Jak się masz? Pamiętasz jak
wspominałaś o imprezie na pożegnanie mnie? Może zamiast tego pójdziemy gdzieś
razem, bo Ciebie będzie mi najbardziej brakowało. Odpisz jak najszybciej.
Bella
Naprawdę nie chciałabym tej imprezy.
Bałam się że jak wszyscy będą się ze mną żegnać to się rozkleję. Chwilę potem dotarł do
mnie mail.
Hey Bells. You’re lucky that I was Just at the computer. Why do not you want to have a party?
/ Hej Bella.Masz szczęście, że
byłam przy komputerze.Dlaczego nie chcesz mieć imprezy ?
Alex
Gdyby nie była moją przyjaciółką nigdy
bym jej tego nie powiedziała.
Odpisałam i wyłączyłam komputer. Czy
naprawdę tak trudno było to zrozumieć ? Nawet Alex potrafiła mnie czasem
wkurzyć. Nie chciałam gadać o tym przyjęciu i nie chciałam go mieć i dobrze o
tym wiedziała.
Niestety wybiła godzina 7:30am i musiałam
iść do szkoły. Wzięłam moją torbę z książkami, słuchawki i wyszłam z domu.
Gdy włączyłam radio, okazało się, że
właśnie leci Back in time - Pitbula.
- Hey. – przywitał się Mathew gdy weszłam
do szkoły - How do you feel before you move?
/Jak się czujesz przed wyjazdem?-
jakoś myśl o przeprowadzce też już nie była dla mnie wesoła.
- Hey Mathew. – odpowiedziałam. -You know .... somehow a bit strange. I
would like to be here but I want to go to Marlena. /Wiesz...Jakoś dziwnie.. Chciałbym tu być, ale chcę lecieć do Marleny – uśmiechnęłam się do
niego. Miałam nadzieję, że kto jak kto, ale on mnie zrozumie.
Przez wszystkie lekcje i przerwy myślałam
o tym ,że już nigdy nie będę chodzić do tej szkoły.
Gdy wróciłam do domu była trzecia więc
zaczęłam się pakować. O 9:00pm miałam samolot.
Około 4:30pm byłam kompletnie spakowana.
Nagle zadzwonił mój telefon. To była Alex.
- Hey Bells. Can you come to me with Oliver? I think that Melanie would
like to see it.
/Hej Bella. Czy możesz przyjść
do mnie z Oliverem? Myślę, że Melanie chce go zobaczyć.
- Yes. Of course. Oliver also wants to see it. /Tak. Oczywiście. Oliver też chce ją zobaczyć.– -odpowiedziałam jej.
Szybko poszłam do pokoju Olivera.
- Brother. Would you like to go with me
to Alex? You'll see Melanie. /Braciszku, Chcesz iść ze mną do Alex? Zobaczysz
Melanie.– powiedziałam.
- I don't know./Nie wiem. – Powiedział.
- Please . – poprosiłam go
- Okey. I will go ./Ok,pójdę.–
odpowiedział litościwie.
Wzięłam go na ręce i zeszłam na dół.
- Mamo. Mogę iść z Oliverem do Alex i
Melanie ? – spytałam.
- Tak. Tylko wróć na 7:00pm…. Bo o 9:00pm
masz lot.
- Wiem Mamo. Będę o siódmej w domu. –
odpowiedziałam i wyszłam.
Do domu Alex doszłam w 3 minuty.
„Puk puk puk” – zastukałam do drzwi.
- Yes?/Tak? – nagle ktoś się odezwał. Po
tonacji głosu był zadowolony.
- It’s me, Bella ./To ja, Bella.–
odpowiedziałam ,a moja przyjaciółka otworzyła drzwi.
- O …. Hay ….. /Oo... Hej– powiedziała i
weszliśmy z braciszkiem do środka.
- O …. Oliver …. Come with
me./O...Oliver...Chodz ze mną – powiedziała Melanie i pociągnęła go za rące do
swojego pokoju gdzie się zazwyczaj bawili.
Alex natomiast powiedziała żebym weszła
do salonu, a ona pójdzie po napój.
Gdy weszłam po pomieszczenia, zauważyłam
że są tam wszyscy moi najbliżsi przyjaciele ze szkoły. Nagle zaczęli śpiewać.
- Happy Birthday to you. Happy Birthday to you ….
- I do not have a birthday today / Nie mam
dzisiaj urodzin.– powiedziałam gdy skończyli śpiewać.
- So what. / Co z tego– powiedziała moja
przyjaciółka wchodząc nie tak jak mówiła z piciem tylko z ciastem. Było na nim
napisane : „It's good that you are” –/"Dobrze, że jesteś"
- We wanted to celebrate this last
evening with you./Chcieliśmy uczcić to ostatni dzień z Tobą. – powiedział
William.
Całe popołudnie minęło bardzo miło.
Gadaliśmy, robiliśmy zdjęcia, a na koniec Alex wszystkie wywołała i dała mi je
w pamiątkowym albumie.
- We will write to you e-mails ./ Będziemy
pisać do siebie e-maile. – powiedziała Alex ,
gdy już wychodziłam, a wszyscy chłopacy
mnie przytulali. Niestety nie obyło się od płaczu. Z dziewczyn byłam tylko ja i
Alex więc tylko my płakałyśmy.
Do domu wróciłam równo na 7:00pm. Byłam
cała zapłakana. Po drodze Oli zapytał mnie nawet:
- Why are you crying?/ Dlaczego płaczesz?
Poszłam od razu do swojego pokoju. Gdy
doszłam do siebie chciałam znieść walizki na dół, ale sama nie potrafiłam sobie
poradzić.
- Taaatoooo …!. – krzyknęłam
Po chwili tato był w moim pokoju.
- Już ci pomagam – powiedział.
Wziął 2 największe torby podróżne.
Zostawił torbę z laptopem moją torebkę i jeszcze jedną dużą torbę. Po chwili
wrócił na górę i wziął kolejne dwie torby, mi zostawił moją torebkę i laptop.
Bez trudu zeszłam na dół i wyszłam na zewnątrz domu z bagażami. Pieski mi
towarzyszyły. Tata akurat pakował moje walizki do bagażnika. Wszystko się
zmieściło.
Oliverek wychodził z mamą z domu. Wzięłam
go na ręce i wsadziłam do siodełka, zapięłam mu pas i sama wsiadłam z drugiej
strony. Nasze dwa szczeniaczki usiadły razem ze mną z tyłu. Jeden na moich
kolanach – Mike, a Deasy między mną z moim braciszkiem.
Gdy dojechaliśmy na lotnisko,tata poszedł
zająć się moimi bagażami, a mama się ze mną żegnała.
- Napisz jak tylko dojedziesz do domu. –
powiedziała. – Będę za tobą tęsknić ...– pocałowała mnie w czoło.
Gdy tata wrócił pożegnałam się z nim,
wsiadłam do samolotu z pieskami i już ich nie widziałam.
____________________________________________________________________
2 rozdział za 3 dni ;] Mam nadzieję, że chciało się wam to czytać z zaciekawieniem ;3
PS. "Z życia Belli" pisze Martyna [ Macia ]. Przepraszam też za te angielskie słowa, ale taka jest Belli rola / mieszka w Seatle/ ;)
Obie was pozdrawiamy i prosimy o komentarze ;>
środa, 1 sierpnia 2012
Zapoznajmy się :)
Cześć ;D Czytacie naszego bloga, ale nic o nas nie wiecie.Nadszedł czas, abyśmy się zapoznali :)
-Ja mam na imię Magdalena,ale mówią na mnie Chachi /czyt.Czaczi/,Czarna lub po prostu Magda.Mam 13 lat i jestem brązowooką brunetką.Idę do strzeleckiej klasy gimnazjum (pierwszej).Co oznacza,że bardzo lubię strzelać (w moim przypadku z pistoletu).Oprócz tego kocham muzykę i taniec.Taniec to dla mnie jedyny sposób na wyluzowanie się.Nawet nie umiem tego określić jak bardzo kocham muzykę i taniec.Oczywiście lubię też blogować :D Moim ulubionym zespołem jest One Direction, piosenkarzem Justin Bieber, a piosenkarką Selena Gomez i Nicki Minaj.Moim ulubionym kolorem jest fioletowy, zielony i kolor naszego bloga ;]To dziwne,ale urodziłam się 1 czerwca -na dzień dziecka.Zrobiłam prezent dla mamy :P Mam 2 młodsze siostry-Natalię(11l) i Zosię(8miesięcy).Jestem uzależniona od Facebooka,kakałka C:,blogowania i oczywiście muzyki i tańca.Nigdy nie rozstaję się ze swoimi słuchawkami i komórką.Kocham również robić bransoletki z muliny.U mnie ze znajomych bardzo mało osób takie umie ;) Pewnego razu napiszę wam jak się je robi;]To tyle o mnie.Teraz kolej na moją przyjaciółkę :*
-Ja mam na imię Martyna.Moja ksywa to Macia lub Bella,gdyż jestem wielką fanką Zmierzchu,Belli i Edwarda .Również mam 13 lat.Ja zatem jestem szatynką o bursztynowozielonkawych oczach.Razem z Chachi idę do klasy strzeleckiej,ale ja strzelam z karabinu ;]Moim hobby jest rysowanie.Najbardziej wychodzą mi ludzie ;P Jak wspomniałam, jestem wieelką fanką Roberta Pattisona i Kristen Stewart ;3Nie mam ulubionego koloru, to zależy od nastroju.Urodziłam się 28 listopada. Mam młodszego brata Michała, który ma 8 lat.Jestem uzależniona od sagi zmierzch i , jak twierdzi Magda,od czytania książek ze zmierzchu >.< Nie mam zamiaru się nigdy rozstać z moją komórką.Również robię bransoletki,inne niż Magda.To tyle o mnie ;*
Obie lubimy tą samą muzykę, a Wy jaką lubicie?Jacy piosenkarze i piosenkarki was kręcą, a może jednak zespół?Napiszcie w komentarzach ;]
PS. Wkrótce wstawimy nasze zdjęcie C;
wtorek, 31 lipca 2012
Cześć ;)
Cześć.Ja i moja przyjaciółka (obie 13l.) lubimy wymyślać różne opowiadania. Wymyśliłyśmy, że założymy tego bloga i będziemy je publikować.Na tym blogu będziemy pisać tak jakby książkę w rozdziałach.Będą one umieszczane na stronę co 3 dni(w wakacje) ,
co 4 dni (w roku szkolnym).Zaczynamy od 08.08.2012r. [środa]. Zachęcamy do czytania :)
Mamy nadzieję, że się wam spodobają.
PS.Skomentujcie nasze opowiadania ! :D
Chcemy wiedzieć, czy warto go dalej prowadzić ;)
Chcemy wiedzieć, czy warto go dalej prowadzić ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)